niedziela, 7 kwietnia 2019

NaturalneBlogowanie: Post dr Dąbrowskiej, czy warto? Moje efekty -20kg.

Minął ponad miesiąc od zakończenia mojego postu dr Dąbrowskiej, który trwał 42 dni. Postanowiłam opisać swoje doświadczenia związane z tym postem, ponieważ wiele osób mnie o to pyta. Ci, którzy wiedzą czemu tak schudłam pytają o szczegóły, a Ci, co nie wiedzą błagają o zdradzenie tajemnicy. Otóż żadną tajemnicą to nie jest, bo nie ukrywam tego, choć przyznaję się, że zdawkowo udzielam niektórym osobom informacji, nie mówiąc im dokładnie, jak to zrobiłam, bo... nie każdy rozumie, co właściwie zrobiłam.

Co to jest za post?
Trzeba Wam wiedzieć, że ten post, to nie jest żadna dieta odchudzająca. Takie postrzeganie bardzo źle wpływa na sam post i jeśli chcesz go zrobić tylko ze względu na kilogramy, to odpuść. Niestety w wielu przypadkach nie jest to wystarczająca motywacja.

Całość opiera się o dokładnie sprecyzowaną listę produktów, czyli w około 90% konkretnych warzyw, które możemy jeść. Owoce występują w tzw. ilości dekoracyjnej. Do tego zabroniona jest kawa, co wielu osobom wydaje się nie do przezwyciężenia w tej kwestii. Jemy najlepiej na surowo, koktajle, soki, czy kiszonki.
Do tego UWAGA, jemy około 400-800 kcal dziennie i tutaj tkwi chyba największy szkopuł, jeśli chodzi o negatywne opinie o poście, ponieważ mało kto, sceptycznie nastawiony do tego tematu, jest w stanie zdroworozsądkowo przyjąć to, że na takim deficycie kalorycznym jest w stanie się funkcjonować. Da się, naprawdę.

 


Sama decyzja o przejściu postu powinna być poprzedzona najlepiej konsultacją lekarską (nie oczekujcie oklasków ze strony lekarzy, bo oni niestety nie znają za bardzo tematu) z analizą wyników badań, które powinniście zrobić przed postem. Przyznam szczerze, że moją decyzję o podjęciu postu przeważyła na szali pewna młoda lekarka, która SAMA podsunęła mi myśl, żeby spróbować postu ze względu na moją tarczycę. Sama zwierzyła mi się, że choruje od wielu lat na endometriozę (inna niż moja) i leki, które bierze już jej nie pomagały i zrobiła post (chyba 3-4 tygodnie), po czym w szoku była niesamowitym, bo jej dolegliwości uległy znacznej poprawie i o wiele lepiej funkcjonowała.

Zapamiętajcie więc: TO JEST POST OZDROWIEŃCZY! Wiem, że brzmi to nieco "szurowicie", ale tak jest. Sensem tego postu jest wprowadzić organizm w taki stan, w którym włączy się u niego ODŻYWIANIE WEWNĘTRZNE, czyli organizm pobiera energię do życia z tłuszczu, toksyn i uszkodzonych komórek. Brzmi, jak Matrix, ale doświadczyłam na własnym przykładzie, że inaczej odczuwałam głód na poście, a inaczej jest on odczuwalny "normalnie". W Internecie możecie poczytać mnóstwo historii osób, które dzięki postowi przezwyciężyły szereg chorób i schorzeń. Kobiety zachodzą w ciążę, wyniki tarczycy się normują, pozbywają się alergii i różnych chorób skóry. Można wymieniać godzinami.

Efektem ubocznym jest utrata kilogramów.
I tak i nie. Nie warto przechodzić postu tylko ze względu na chęć zgubienia zbędnych kilogramów. Nie przeczę, że u mnie nie miało to znaczenia. Miało, ale z tyłu głowy najważniejsze było unormowanie ciśnienia i wyrównanie hormonów tarczycy. A to, że przy okazji zgubiłam 20 kg zbędnego balastu, to tzw. "efekt uboczny, bo znikają boczki :D!). Ale....wiecie co, chyba jestem w stanie go zaakceptować :D.

Lecące włosy...
Wiele osób, szczególnie pań, skarży się po lub nawet w trakcie postu, że im strasznie poleciały włosy. Ja jestem dopiero miesiąc po, ale szczerze? Nie zauważyłam kompletnie żadnej wzmożonej ilości wypadających włosów. Ważne jest w takim przypadku zrobienie przed postem badania poziomu ferrytyny, gdyż problem może być zupełnie gdzie indziej, niż szukamy. Ja w obawie przed utratą włosów solidnie przyłożyłam się do tego, aby pić dużo pokrzywy i skrzypu oraz kilka razy wzięłam selen (w to wątpię, że jakoś szczególnie zadziałało). Na pewno w jakimś stopniu pomogłam sobie pijąc te ziółka. Zobaczymy, co będzie dalej.

Jak przeszłam post?
Ja przeszłam post bardzo "lajtowo", jeśli tak mogę to określić. Żadnych bólów głowy od pierwszego dnia, żadnego osłabienia, czy złego samopoczucia. Świadomie zaczęłam post w sobotę, aby ten podobno najgorszy czas przeczekać w domu, nie musieć iść do pracy, a tu zaskoczenie, bo kompletnie nic się nie działo. Już po kilku dniach zdecydowanie unormowało się ciśnienie krwi, choć leki brałam i biorę nadal. Muszę skonsultować obecną "kondycję" z lekarzem.

Moją motywacją były przede wszystkim przewlekłe choroby. Niedoczynność tarczycy z Hashimoto, nadciśnienie, PCOS, endometrioza i parę innych można jeszcze wymienić. Do tego duża nadwaga (otyłość), problemy z koncentracją (tarczyca), ospałość, nerwowość, niespokojny sen. Nie mogę powiedzieć, że ja się jakoś wybitnie źle odżywiałam, ale moim problemem zawsze było "za dużo i za słodko". Z mojej historii to tyle, nie chcę wchodzić w więcej szczegółów. Udało się odzyskać energię do życia, unormować ciśnienie, bo biorę mniej leków. Czekają mnie badania hormonów tarczycy, które zrobię na dniach i na pewno dopiszę tutaj "co wyszło".

Nie wiem, co jeszcze mogłoby i czy w ogóle, Was zainteresować, ale pytajcie, bo może w kolejnym wpisie będę mogła coś więcej Wam napisać. Może zrobić Wam wpis z tym, co jadłam, jakie potrawy przygotowywałam itd. Ciekawa jestem Waszych pytań, bo nie chciałabym stworzyć tutaj tasiemca, przez którego nie da się przebrnąć.

Nie chcę też powielać tutaj informacji, które macie dostępne w Internecie na przeróżnych stronach począwszy od strony samej dr Dąbrowskiej https://ewadabrowska.pl/ oraz grup na Facebooku, które bardzo łatwo wyszukać. Zaznaczę, że przede wszystkim należy i naprawdę warto zacząć cokolwiek od przeczytania książek o poście dr Dąbrowskiej. Ja sama zaopatrzyłam się w książkę z przepisami, oraz książkę na wychodzenie z postu.


"Filmik nigdy miał nie ujrzeć światła dziennego, bo krótko mówiąc jest kiepski. Natomiast wiele bliskich osób prosiło, abym go wstawiła, jako ciekawostkę. Proszę nie oceniać merytoryki, wykonania ani tym bardziej tego, że non stop powtarzam, że mi zimno. Nagrywałam krótkie relacje korzystając ze story Instagramowego i tam miało się to pojawić EWENTUALNIE. Dlatego może Wam się wydawać dziwne to, co właśnie zobaczycie lub zobaczyliście. Więcej informacji o poście znajdziecie u źródła, czyli książki o poście, audycje i filmiki pani doktor. "
**********
Uprzedzam, że ten wpis nie powstaje, jako promowanie tej diety, tylko jako ciekawostka. Nie wszystko jest dla każdego i są również zdania o niesamowitej szkodliwości tego postu. I ja to szanuję i słucham każdej strony. Jednak sami jesteśmy Panami swojego życia i powinniśmy robić to, co nam dyktuje rozsądek. W moim przypadku uznałam, że rozsądniejszym dla mnie będzie, gdy przeprowadzę post dla swojego zdrowia, niż nie. No i nie żałuję!

Decyzja, jak zawsze leży po Waszej stronie :)!

Na koniec parę zdjęć do porównania Wam pokażę, choć się nieco wstydzę, dlatego dajcie to na poprawkę :)
PRZED nie mam zbyt dużo zdjęć, a już szczególnie sylwetki, więc pokazuję Wam, co mam.




Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, że jeszcze powinnam zrzucić tu i ówdzie, ale wszystko w swoim czasie :D

Dajcie znać, co sądzicie o tym poście, moich efektach. Przypominam, że można skrytykować bez obrażania i wulgaryzmów i szeroko pojętego hejtu. Konstruktywna krytyka zawsze ma tu miejsce, ale natomiast nie zgadzam się na hejt. Będzie usuwany dla jasności.

P.S. Niezmiennie zapraszam Was do naszej grupy, w której znajdziecie wsparcie w wyborze naturalnych kosmetyków :)
Dołącz do nas: Polecamy naturalne kosmetyki
A tutaj mój InstagramFacebook oraz Google+.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie postem! Zostaw po sobie choćby uśmiech, będzie mi bardzo miło :)
Prowadzisz bloga? Na pewno do Ciebie trafię :)