poniedziałek, 14 grudnia 2015

Drożdżowa maska do włosów- Recepty Babuszki Agafii

Dziś kolejny kosmetyk z serii tych, "co wszyscy je znają".

Tak jak w tytule posta, będę dziś Wam przedstawiać moją opinię na temat rosyjskiej, drożdżowej maski do włosów.


Maskę można zakupić m.in. przez Internet na wielu stronach, a jej koszt waha się w granicach 12-18 zł.
Maska ma dość rzadką konsystencję, ale nie lejącą, więc bez problemu rozprowadza się ją na włosach. Jest bardzo wydajna, wystarczy niewiele, by pokryć nią włosy na całej długości (pomijając nasadę).



Zapach jest bardzo słodki, taki mleczno-karmelowy. Gdy ją się wącha, to zapach wydaje się bardzo przyjemny, nie duszący, aczkolwiek gdy zapach pozostanie na włosach, to nie jest to już tak komfortowe. Nie utrzymuje się jakoś długo, ale na drugi dzień jest dość intensywny.

Producent zaleca trzymać ją na włosach 1-2 min. Ja czasami trzymałam dłużej, bo w kąpieli w między czasie robiłam peeling ciała, lub goliłam nogi.

Na początku używania byłam nią zachwycona, włosy pięknie się układały, były miękkie w dotyku, uniesione u nasady, no po prostu szok. Używałam jej raz w tygodniu, ale po około 3 tygodniach zaczęło się coś dziać niedobrego. Włosy stawały się tępe, mega przesuszone na końcach, szorstkie w dotyku i obciążone. Myślałam, że to wina zaniedbania olejowania, więc przez następne 3 tygodnie starałam się naprawić ten błąd i zaczęłam używać maski co dwa tygodnie. Nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Zaczęłam przeszukiwać Internet, czy miał jeszcze ktoś takie przygody z tą maską i się okazało, że nie nadaje się do wysokoporowatych i cienkich włosów (czyli takich jakie ja mam). Ponadto dodam, że moje włosy (zawsze lśniące i zdrowe) są teraz koszmarnie zniszczone, przez zabiegi fryzjerskie (zejście do naturalnego koloru włosów).




Domyślam się, że maska spowodowała u mnie przeproteinowanie włosów. Nie jestem włosomaniaczką, więc niewiele wiem na ten temat, ale ta maska mogła być tego przyczyną. 

Zwracam również uwagę na fakt, iż ta maska NIE JEST kosmetykiem w 100% naturalnym (na co dałam się nabrać). Po bardziej wnikliwej analizie okazuje się, że ma w składzie CETEATETH-20, czyli tzw.PEG. Rakotwórczy.

Podsumowując, nie używam tej maski, trafi ona w inne ręce, mam nadzieję, że na innych włosach się sprawdzi.


TYMCZASEM!!!

6 komentarzy:

  1. Mam zamiar kupić tą maseczkę bo słyszałam o niej dużo dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale mój przypadek świadczy o tym, że nie wszystko każdemu musi się sprawdzić :)

      Usuń
  2. Ja używam tej maski ale raz na jakiś czas i wtedy jest ok bo jak dawałam ją na włosy 2-3 razy pod rząd to były szorstkie. Pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niestety się nie sprawdziła, nawet jeśli używałam jej sporadycznie :-/

      Usuń
  3. Ja dopiero użyłam jeden raz tę maseczkę. W zeszłym roku znalazłam ją w shinyboxie i jakoś nie miałam kiedy jej użyć więc ostatnio zaczęłam bo wpadłam na pomysł że włosy po niej mi szybciej urosną 😂 pachnie ładnie. Jak narazie żadnych kiepskich działań nie zauważyłam, no zobaczymy jak to będzie dalej. 😛 pozdrawiam i dodaję do obserwowanych!👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Daj znać, jak maska wypadnie po dłuższym stosowaniu. Również obserwuję i pozdrawiam :)

      Usuń

Dziękuję za zainteresowanie postem! Zostaw po sobie choćby uśmiech, będzie mi bardzo miło :)
Prowadzisz bloga? Na pewno do Ciebie trafię :)