Za oknem pięknie, biało i zimno,
więc zapraszam na recenzję peelingu do twarzy firmy Love Me Green.
Love Me Green to francuska marka kosmetyków naturalnych. Zostały opracowane oraz wyprodukowane we Francji. Są w 100 % naturalne na bazie wyciągów roślinnych oraz olejków. Nie zawierają parabenów, Isopropyl Palmitate, silikonów, pochodnych olei mineralnych, Phenoexyethanolu oraz EDTA (który w połączeniu z innymi substancjami ma działanie rakotwórcze). Posiada certyfikat ECOCERT i kosmetyki nie są testowane na zwierzętach.
Jednym słowem- jest dobrze, a nawet BARDZO dobrze.
Więc czemu się nie polubiliśmy?
Nie zawsze wszystko, co naturalne i bezpieczne ma takie działanie, jakie byśmy sobie tego życzyły (no, bo w końcu jest to kosmetyk naturalny!). Tak, jak i w przypadku kosmetyków drogeryjnych, czy po prostu nie do końca naturalnych, nie wszystkim sprawdzi się dany produkt. W dużej mierze grają tu rolę osobiste preferencje, bo nie każda lubi choćby nawet kwiatowy zapach perfum, czy pozostające na skórze uczucie "obecności" danego kosmetyku. Jedna chce, żeby produkt wchłonął się błyskawicznie, druga zaś lubi mieć poczucie działania tegoż produktu, przez jego powolne wchłanianie się w skórę.
Tak jest i w przypadku peelingów.
Mój musi być typowym zdzierakiem. No cóż, przy problemowej cerze może nie jest to opcja na szóstkę, ale mój peeling musi sobie radzić z suchymi skórkami. No musi i już, bo od czegoś jest. Na początku, gdy go sobie pomacałam, odrobinkę wycisnęłam na rękę i rozsmarowałam na skórze, to byłam pełna nadziei myśląc "Tak, oto on, mój zdzierak!".
Jednak mnie oszukał.
Opakowanie jest bardzo przyjemne, grafika wzbudzająca zaufanie oraz informacja o certyfikacie i to ekskluzywne "made in france", zachęca już na samym wstępie do zainteresowania się nim.
"Peeling do twarzy z olejkiem z ekologicznych pomarańczy i pudrem z ziaren arganu, Olejek z ekologicznych pomarańczy ma właściwości kojące i rewitalizujące"-tak brzmi opis producenta, mający zachęcić do zakupu. Prawda, że słabo? Jednak na stronie internetowej producenta wygląda to już nieco lepiej:
"Naturalny, wygładzający bio peeling do twarzy, delikatnie usuwa martwe komórki z powierzchni skóry, stymuluje procesy regeneracyjne, poprawia koloryt skóry. Łagodnie eliminuje nadmiar sebum, usuwa nieczystości i zrogowaciałe komórki. Zabezpiecza skórę przed oznakami starzenia, pozostawiając skórę bardziej miękką, gładką promienną i nawilżoną.- sposób użycia: Nałożyć na wilgotną skórę, delikatnie wmasować i dokładnie spłukać wodą. * Nawilżenie górnych warstw skóry"
Nooo...tu już się można dowiedzieć czegoś więcej. W dodatku otrzymujemy informację, że przeznaczony jest do skóry: normalnej, suchej, tłustej i mieszanej. Może jeszcze do pięt?
Nienawidzę, gdy coś jest do wszystkiego, bo jest wtedy do niczego.
No i jest.
No, ale miał to być peeling.
Doskonale się pieni, oczyszcza skórę, pozostawia na niej uczucie świeżości, ale ja nie czuję tu drobinek, które miałyby moją skórę wypeelingować. Niestety jest ich za mało, aby w skuteczny sposób móc wykonać peeling. Po roztarciu w dłoniach i nałożeniu na twarz te drobinki gdzieś uciekają, stają się niewyczuwalne. Nie jestem w stanie skupić się na tych problematycznych miejscach, z których chciałabym się pozbyć martwego naskórka, czy suchych skórek.
Zapach ma dziwny, jeśli nie wiedziałabym, że mogę się tam doszukiwać nut pomarańczy, to wręcz nie wiedziałabym, jak go określić. Na pewno nie jest to piękny zapach, jest nieco duszący, taki cierpko-gorzki (może to ten puder z ziaren arganu).
Podsumowując, na pewno nie wrócę do niego, zużywam go, bo chcę się już go pozbyć.
Jeśli kiedyś potrzebowałabym czegoś dobrze myjącego, to tak, ale nie za cenę 39,90zł/75 ml.
A Ty co o nim sądzisz?
TYMCZASEM!!!
Nie zawsze cena jest adekwatna do jakości :/
OdpowiedzUsuńNiestety, czasem tanie produkty są niebo lepsze od tych potencjalnie lepszych
UsuńPolecam peelingi Nacomi ;)
OdpowiedzUsuńMam i wydaje mi się, że się możemy polubić ;)
Usuń