Witam, witam i o zdrowie pytam. Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze, bo przygotowałam dla Was recke czegoś, co myślę, że Was zaciekawi.
Jak widać po tytule- pod lupę wzięte zostały deodorki z Biolove (czyli takie Nacomi, ale dostępne tylko w drogeriach Kontigo).
Otóż, antyperspirant robi z naszych paszek pustynię, a dezodorant pachnącą Amazonkę :D
No dobra, koniec wygłupów.
Antyperspirant jest bardzo często mylony pojęciami z dezodorantem. Ten drugi ma za zadanie zneutralizować zapach naszego potu, który i tak ma się pojawić, jako naturalny odruch fizjologiczny organizmu. Natomiast antyperspirant blokuje wydzielanie z gruczołów potowych, w efekcie czego mamy sucho pod pachami. No i to nie jest do końca "zdrowe", bo wraz z potem pozbywamy się "złych rzeczy z organizmu" (nie będę się mądrzyć, bo mogę coś walnąć), a blokując to, przeciwstawiamy się naszemu organizmowi. Wiadomo, że istnieją przypadki osób, które borykają się z nadmierną potliwością, ale to podchodzi pod rodzaj choroby i takie przypadki najlepiej konsultować z lekarzem, zamiast wypsikiwać pół 'rexony' w paszkę. Może to mieć podłoże hormonalne na przykład.
To, że obecne w antyperspirantach aluminium jest szkodliwe, to chyba każdy zaglądający w ten wpis wie. Podobno ma również wpływ na zachorowanie na raka piersi u kobiet. Tematu ciągnąć dalej nie będę. Każdy kto ma ochotę zagłębić się w temat, to znajdzie informacje w necie i sam dla siebie sobie je przefiltruje :)
Poza tym, zapamiętajcie jedno- naturalny ANTYPERSPIRANT nie istnieje!
O P I S P R O D U C E N T A
"Dzięki zawartości wyciągu z korzenia lukrecji oraz pantenolu łagodzi podrażnienia, przyśpiesza gojenie oraz zmniejsza zaczerwienienia. Dezodorant Biolove nie zawiera aluminium, które występuje w zwykłych produktach. Dzięki temu nie blokuje porów."
O P A K O W A N I E
To typowa kulka pod pachy. Dość dobrze nabiera produkt, nie muszę jeździć po nich aż przetrę skórę, żeby coś pod pachą zostało. Polecam trzymać opakowanie "do góry nogami" na półce, z tego względu, że gdy zużyjemy znaczną część zawartości, to pojawia się problem z wydobyciem produktu, bo nie chce tak łatwo spływać do kulki. Problem całkowicie znika, gdy trzymamy odwrotnie.
K O N S Y S T E N C J A
Jest w porządku. Dość lekka w mojej ocenie, nie klei się, dość szybko się wchłania. Jest koloru mlecznego, ale nie zauważyłam, żeby cokolwiek zostawało na ubraniach, obojętnie jakiego koloru.
Z A P A C H
Jednakowo do obu rodzajów dezodorantów mogę stwierdzić, że są to bardzo przyjemne zapachy. O ile zapach kwiatowy nie utrzymuje się zbyt długo, lub jest zbyt mało intensywny, żeby pozostać dłużej na skórze, tak zielona herbata zostaje na skórze. Nawet po jakimś czasie (ja wiem, ze dwie, trzy godziny), gdy podniosę rękę do góry i się sztachnę, to tak, czuć że tam coś się dzieje DOBREGO :D!
W Y D A J N O Ś Ć
Nie jest jakaś oszałamiająca, ale to ze względu na to, że używam go dwa razy dziennie. Pewnie dlatego wydaje mi się, że zużyłam go szybciej niż inne opakowania (de facto nienaturalne).
D Z I A Ł A N I E
No i tu dochodzimy do sedna sprawy. Chciałam Wam zrobić wpis o tych dezodorantach, bo one...DZIAŁAJĄ! Chyba pierwszy naturalny pogromca zapaszku spod paszki, który wie, po co jest.
Tak serio, to naprawdę zaskoczona jestem, że tak dobrze radzą sobie z moim potliwym zapachem. Nie zrozumcie tego, jakbym była jakimś wyjątkowo smrodliwym ludziem, ale dla porównania dezodorant z Alterry, który wcale nie najgorzej się u mnie sprawdził, to działał gorzej. Może to kwestia kompozycji zapachowej, bo Biolove ma zapachy ładne, dobrze kojarzące się, a Alterra typowo ziołowe, które po czasie i kontakcie z potem, już nie były takie świeże. Jak już wspomniałam, używam ich dwa razy dziennie, a to dlatego, że nie oszukujmy się, że naturalny dezodorant da nam całodzienną ochronę drogeryjnego antyperspirantu.
Nadmienię Wam również tutaj, że to dezodorant, nie antyperspirant, więc ma za zadanie jedynie neutralizować nasz zapach potu, a nie blokować ujście gruczołów potowych, żebyśmy mieli suche podpaszki. Co tutaj jest w pewnym stopniu zapewnione, bo nie zauważyłam, abym miała szczególny problem z mokrymi pachami, nawet kiedy wracam z 25 kilometrowej przejażdżki rowerowej.
S K Ł A D
(w obu przypadkach taki sam)
AQUA, COCOS NUCIFERA (COCONUT) OIL, GLYCERIN, PANTHENOL, CETEARYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, ZINC RICINOLEATE, ALOE BARBADENSIS EXTRACT, GLYCYRRHIZA GLABRA EXTRACT, STEARIC ACID, PARFUM, BENZYL ALCOHOL, SODIUM LAUROYL GLUTAMATE, DEHYDROACETIC ACID
A Wy jakich używacie?
P.S. Zapraszam Was również do grupy na Facebooku, która jest powiązana z moim blogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zainteresowanie postem! Zostaw po sobie choćby uśmiech, będzie mi bardzo miło :)
Prowadzisz bloga? Na pewno do Ciebie trafię :)