niedziela, 23 kwietnia 2017

Przegląd cukrowych peelingów do ciała z Nacomi



SZLAG BY TO!!!
Napisałam taki długi i porządny post i go skasowałam...
Więc będzie krótko i na temat.

     
 Przetestowałam 4 z 5 dostępnych cukrowych peelingów od Nacomi.  Peeling pomarańczowy znalazł się u mnie po raz drugi, ale całkiem przez przypadek. Gdy go zużyłam, to pamiętam, że wcale taka zachwycona nim nie byłam. Był dla mnie poprawny, ale to wszystko. Może ciąża tak na mnie wpływała, bo pamiętam, że już całkiem spory brzuszek wtedy miałam. Pomyślałam, że do niego nie wrócę, bo mnie nie porwał. 

      Jednak postanowiłam dać im wszystkim jeszcze jedną szansę i wypróbować je w grupie, porównać, ocenić, czy każdy z nich jest takim samym średniakiem, jak pomarańczowy. 


Jeśli jesteście ciekawi wyniku tej próby, to zapraszam Was do dalszej części wpisu.




CO TO JEST PEELING CUKROWY?


     Jest to szczególny rodzaj peelingu przeznaczony do ciała. Trzeba sobie dobrze to zapamiętać, że cukrowe peelingi stosujemy do ciała, a w żadnym przypadku do twarzy, bo jest to bardzo mocny rodzaj peelingów. Jest tworzony na bazie sacharozy z dodatkami olejków i np. ekstraktów roślinnych. 
Stosowanie peelingów do ciała pozwala nam zachować lub przywrócić jej zdrowy i promienny wygląd oraz jędrność. Stosowany regularnie pozwoli usprawnić mikrokrążenie, pomoże pozbyć się cellulitu oraz pozwala wartościowym składnikom łatwiej przedostać się wgłąb skóry. 

JAKIE PEELINGI CUKROWE TESTOWAŁAM?

     
        W swojej ofercie Nacomi ma 5 różnych rodzajów peelingów w dwóch pojemnościach 100 i 200 ml. Ceny wahają się od 16 do 35 zł w zależności od pojemności i zapachu. Ja wypróbowałam warianty: wiśnia z wanilią, truskawkowy, różany i pomarańczowy. Dostępny jest również kawowy. 

JAK SIĘ SPRAWDZIŁY?


      Zasada ich działania jest generalnie bardzo podobna i na pierwszy rzut oka różnią się tylko zapachem. Jednak po dłuższym stosowaniu można dostrzec subtelne różnice, które objawiają się w mocy ścierania, poziomie nawilżenia i utrzymywaniu zapachu na skórze.

Moim zdecydowanym faworytem został peeling wiśnia z wanilią, ponieważ najlepiej nawilżał i najdłużej utrzymywał zapach na skórze, ale po kolei- przedstawię pokrótce każdy z peelingów.

WIŚNIA Z WANILIĄ


  Skoro już o nim zaczęłam, to pociągnę ten temat. Został zwycięzcą tego pojedynku pod każdym aspektem działania tych peelingów. Przede wszystkim przypadł mi do gustu jego zapach. Połączenie wiśni z wanilią bardzo przyjemnie działało na moje nozdrza. Dodatkowym jego atutem jest to, że ten zapach utrzymuje się naprawdę długo. Nie będę ściemniać, że wytrzymuje do rana, ale przez kilka godzin na pewno (sprawdzi się np. przed randką- u mnie akurat przed randką z mężem spisywał się rewelacyjnie 😉). Ma średniej mocy drobinki, co mi akurat najbardziej przypadło do gustu. Nie twierdzę, że bardzo mocnego peelingu nie lubię, ale akurat w ostatnim czasie używałam peelingu w seriach, co jakiś czas przed kilka dni, codziennie, więc ostry peeling byłby dla mnie zbyt mocny. Poziom nawilżenia, to high level, bo po nim absolutnie nie ma sensu używać dodatkowego balsamu, czy masła. 


SKŁAD: Sucrose, Butynospermum Parkii Butter, Vitis Vitifera Oil, Cocos Nucifera Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum. 

       Te z Was, które ciążę mają już za sobą, to wiedzą, co się dzieje z brzuchem, gdy już dzidziuś pojawi się na świecie. No cóż, masakra. Przynajmniej moja skóra ma wyjątkową skłonność do rozstępów i mam je od dziecka. Walczyłam z rozstępami na ile mogłam i myślę, że zrobiłam naprawdę dużo. Wracając do rzeczy. Walka z nimi ma sens, gdy są świeże, to znaczy fioletowo-różowe. Moje rozstępy na brzuchu właśnie takie są w dalszym ciągu, a właściwie jest ich coraz mniej. a to właśnie za sprawą peelingów cukrowych. Porzuciłam smarowidła na rzecz peelingowania się. Jestem bardzo zaskoczona efektami, jakie osiągnęłam. Udało mi się w około 40% zmniejszyć widoczność i głębokość rozstępów. Nie jest idealnie, nawet nie jest jeszcze dobrze, ale jest sporo lepiej. 

TRUSKAWKA



       Przyjemne w nim jest to, że ma drobinki pestek truskawki w składzie, przez co nie rozpuszcza się tak szybko i można nim wykonać dłuższy peeling, taki level master. Zapach również ma bardzo przyjemny, ale truskawka już bardziej przypomina zapach truskawkowych łakoci, niż świeżej truskawki. Jest bardziej suchy i twardszy w konsystencji, przez co trochę ucieka między palcami podczas aplikacji. Lubię go i myślę, że kupiłabym ponownie, bo przyzwoicie nawilża i najmocniej ze wszystkich peelinguje. 


SKŁAD: Sucrose, Butynospermum Parkii Butter, Argania Spinosa Kernel Oil, Cocos Nucifera Seed Oil, Tocopherol Acetate, Parfum, Strawberry Seeds. 


RÓŻA



W konsystencji jest bardzo podobny do poprzednika, czyli truskawkowego, bo jest trudniejszy w aplikacji niż wiśniowy czy pomarańczowy. Zapach ma delikatny, ale dość specyficzny i uważam, że nie każdemu przypadnie do gustu, bo niestety z różą, to on chyba nie ma zbyt wiele wspólnego (chyba, że to ja jeszcze nie wąchałam takiej róży, ale klasycznego różanego zapachu w ogóle nie przypomina). Ma w sobie dodatek nasion malin, co widać na zdjęciu, ale ich ilość jest znikoma. Peeling trwa nieco krócej niż truskawkowym, ale należy do tych dłuższych. Pozostawia lekko tłustą warstwę na skórze (jak wszystkie). Działanie w zasadzie ma takie samo, jak poprzednik, co nawet jest widoczne już w samym składzie, bo różnią się jedynie rodzajem dodanych nasion i kompozycją zapachową, a tak to olejki te same (arganowy i kokosowy). 


SKŁAD: Sucrose, Butynospermum Parkii Butter, Argania Spinosa Kernel Oil, Cocos Nucifera Seed Oil, Tocopherol Acetate, Parfum, Raspberries Seeds. 

POMARAŃCZA

    
 Na koniec zostawiłam sobie najsłabszego delikwenta. Nie wiem, czy to kwestia uprzedzenia, bo za pierwszym razem mi nie podszedł, ale tym razem też nie jestem nim zachwycona. Ma bardzo męczący zapach, bo taki przesłodki, duszący, mdlący- nie dla mnie. Jednak ta kwestia jest dla mnie zastanawiająca, bo on nie ma w składzie dodatku sztucznych zapachów (czyli nie ma w składzie parfum), więc zapach teoretycznie opiera się na naturalnych ekstraktach (co w przypadku poprzedników nie ma miejsca). Widocznie naturalny zapach pomarańczy mnie odpycha :).
Jest przeładowany olejkami, bo po zmyciu ze skóry zostawia bardzo tłustą warstwę na skórze, która może nawet pobrudzić piżamę. Peeling trwa krótko, bo baaardzo szybko się rozpuszcza na skórze. 



SKŁAD: Sucrose, Butynospermum Parkii Butter, Macadamia Ternifolia Oil, Cocos Nucifera Seed Oil, Tocopherol Acetate, Citrus Dulcis Oil, Limonene, Linalool, Citral, Citronellol.


     Podsumowując, to zadowolona jestem z działania tych peelingów. Dobrze działają na moją skórę, nawilżają ją przez tę lepką warstwę, regenerują rozstępy i świetnie wygładzają skórę na udach. Jestem pewna, że do wersji z wiśnią wrócę na pewno i kto wie, może pojawi się w ulubieńcach roku.


Czy wiesz, że...?



Peeling cukrowy z powodzeniem możesz zrobić w domu sama! Wystarczy Ci do tego oczywiście cukier, ulubiony olej (najlepiej zimnotłoczony, nierafinowany), oraz jeśli masz i lubisz- olejki eteryczne. Mieszaj, łącz, kombinuj, jak lubisz. Możesz zrobić porcję na raz, na kilka dni, lub dłużej, jednak pamiętając, żeby nie przesadzić z czasem używania, bo taki domowy peeling ma krótszą datę przydatności, więc trzeba go bacznie obserwować. Jeśli tylko by zmienił zapach, barwę, lub konsystencję- do kosza!


TYMCZASEM!!!

* post NIE JEST sponsorowany

8 komentarzy:

  1. Osobiscie nie mam problemow z rozstepami ale myśle, że innym się przyda informacja że pilingi cukrowe pomagają w walce z nimi. Fajnie opisane Justynko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. coraz więcej słychać o kosmetykach Nacomi
    czytając Twoją recenzję myślę, że skuszę się na peeling wiśniowy jak tylko wykończę swój fresh&natural:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei muszę w końcu coś wypróbować z Fresh&Natural :)

      Usuń
  3. Pomarańczowy używałam i uwielbiam. Mam też kawowy w zapasie oraz dwa kawowe takie suche;) używam teraz o zapachu truskawki i bardzo fajny jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj jeszcze wiśni, jeśli lubisz takie zapachy :)

      Usuń

Dziękuję za zainteresowanie postem! Zostaw po sobie choćby uśmiech, będzie mi bardzo miło :)
Prowadzisz bloga? Na pewno do Ciebie trafię :)