czwartek, 26 kwietnia 2018

Kosmetyki Clochee- nie kosztują mało i czy warto je kupić w związku z tym?





Witam Was serdecznie w dzisiejszym wpisie dotyczącym mojej przygody z kosmetykami Clochee, czyli polskiej marki kosmetyków naturalnych. W moim mniemaniu występują one już jako klasa kosmetyków z wyższej półki, ale wiadomo, że dla każdego co innego będzie to oznaczało.

Niemniej jednak, ja postanowiłam napisać Wam, co sądzę o kosmetykach, które nie kosztują mało i czy warto je kupić w związku z tym.

Moja przygoda z tymi kosmetykami zaczęła się bardzo dawno temu, na samym początku, kiedy w ogóle zaczęłam używać naturalnych kosmetyków. Zaczęłam zamawiać boxy "Naturalnie z pudełka", bo bardzo podobało mi się, że mogę mieć kosmetyki naturalne, których nie kupię stacjonarnie, a wtedy był ogromny problem z tym. W drogeriach nie było mowy nawet o popularnym dzisiaj Sylveco, czy Vianku.

W pudełku trafił do mnie krem przeciwzmarszczkowy. Niestety wynikła taka nieprzyjemna sytuacja, że większość klientek, które zamówiły to pudełko (w tym właśnie ja), otrzymały ten krem z jednomiesięczną datą ważności. Strasznie niesmaczna sytuacja, w związku z czym właściciele NzP próbowali jakoś to naprawić, ale nie pamiętam już finału tej sprawy. Także moje testowanie było na pełnej petardzie, bo nie chciałam zmarnować kremu, który kosztował ponad stówę! Będąc studentką bardzo mnie to bolało :p.

Ogólnie nie zachwycił mnie na tyle, żebym chciała go kupić dziś ponownie. Poza tym mając te 21-22 lata nie myślałam wcale o kuracji przeciwzmarszczkowej i szczerze mówiąc używałam go na siłę, bo jest, bo dużo kosztuje i w końcu to sama natura przecież. Ani nie nawilżał jakoś specjalnie, a jedyne co zapamiętałam bardzo dobrze, to ten mega MAT, który miałam po tym kremie. Nie będę pisać, że miałam wrażenie, że skóra mi się od niego lepi, bo najzwyczajniej w świecie go nadużywałam. Dobra, zostawmy temat tego kremu, którego być może jeszcze wtedy nie umiałam docenić na początku mojej kosmetycznej drogi z naturą.


Po upływie kilku lat i wzrostu mojej wiedzy oraz świadomości, co do kosmetyków naturalnych, postanowiłam znów spróbować z tą firmą. Trafiłam na dobrą promocję w internetowej drogerii i zaszalałam.

Zakupiłam sobie trzy kosmetyki:

- Serum odżywczo-odmładzające: 50 ml/145 zł

- Wygładzający olejek do mycia twarzy i demakijażu: 250 ml/ 92 zł

- Łagodzący tonik antyoksydacyjny: 250 ml/ 59 zł



Ogólnie kosmetyki sprawdziły mi się bardzo dobrze. Moja skóra czuła ten luksus, który na nią nakładałam :D. Tak już całkiem poważnie, to pokrótce opiszę Wam każdy z tych kosmetyków.


Zacznę od miejsca 1., nie będę stopniować napięcia :), a będzie o olejku do demakijażu, choć miałam chwilę zwątpienia, czy on, czy tonik, jako pierwszy, ale jednak olejek.



Bardzo, ale to naprawdę bardzo dobrze mi się sprawdził. Byłam zaskoczona jego 'aksamitnością' (o dziwo jest takie słowo, bo mi nie podkreślił edytor :D). Nałożony na twarz, tak delikatnie i porządnie po niej sunął, zbierając wszelkie zanieczyszczenia, że nie mam pytań.
Przyznaję, że z mocniejszym makijażem oka, czyli osiemnaście warstw tuszu, to sobie nie radził w 100%, ale wtedy używałam go ponownie i kończył swe dzieło już całkowicie.
Dokładnie oczyszcza twarz, zrobiłam kilka razy test na waciku po demakijażu i nie było śladu zanieczyszczeń. Do tego opakowanie z pompką- mój hit. Ja używałam 2-3 pompki przy makijażu, a bez, to 1 pompka bez problemu wystarczała.
Na początku używania go, kłóciłabym się z każdym, kto stwierdziłby, że ten olejek zmywa się wodą. No ale, jak na gapę przystało- nie przeczytałam etykiety i gdy po zużyciu go, już mniej więcej w połowie, nagle zemulgował i zmył się wodą, coś mnie tchnęło. No tak- PRZED UŻYCIEM WSTRZĄSNĄĆ. Piszę to specjalnie wielkimi literami, żebyście nie byli, jak ja.
Także tego, ten olejek owszem, ma emulgator, dzięki czemu świetnie usuwa się pod wpływem wody, jak i pod jej wpływem zamienia się w mleczną maź.
Dodam Wam na koniec tej recenzji, że cena 92 zł za butlę 250 ml, to naprawdę nie jest dużo. Do tego mamy pewność, że surowce użyte w środku są dużo lepszej jakości, niż inne, tańsze olejki myjące. Kosmetyk na 6+ dosłownie.

Na miejscu drugim, a niemalże na 1. uplasował się tonik do twarzy. Zacznę od pochwały oczywistej i zarąbistej rzeczy, czyli pompki <3. Tonik świetnie spełniał swą funkcję. Doskonale, ale pisząc doskonale, naprawdę mam na myśli doskonale, spulchniał i koił moją skórę. Do tego stopnia, że po spryskaniu i wklepaniu go w twarz, zapominałam o dalszych etapach pielęgnacji, bo moja skóra była tak cudnie przez niego dopieszczona. Wspomnę tylko, że ja toniki przelewam do butelki z atomizerem i psikam nimi twarz, po czym właśnie wklepuję, bo wtedy mogą dopiero spełniać swoją funkcję, a nie wsiąknięte w płatek kosmetyczny. Jeśli chcecie więcej informacji o tym, to dajcie znać.





Wracając do toniku, to nie mam co do niego zastrzeżeń, bo absolutnie nie szczypał, świetnie się wchłaniał, był wydajny i bardzo dobrze działał na moją skórę. Z chęcią do niego wrócę, tylko tutaj już bym nieco polemizowała nad ceną toniku, bo ta wydaje mi się nieco wygórowana. Choć nie zmienia to faktu, że tonik rewelacja.

Ostatnim miejscem zadowolić się musi serum odżywczo- odmładzające, ponieważ jest to kosmetyk, który po części mnie jednak rozczarował. Najbardziej ubolewam nad tą nieporęczną pipetą oraz nietrwałym opakowaniem z zewnątrz.



Jeśli obserwujecie mnie na Instragramie, to jakiś czas temu pokazałam Wam zdjęcie, jak wygląda opakowanie, po czasie użytkowania:


No i tak, jak już wspomniałam na Instagramie, to serum w swym działaniu naprawdę dawało radę, bo faktycznie nawilżało skórę, nie zostawiało lepkiej warstwy i szybko się wchłaniało, natomiast po jego zużyciu nie zauważyłam, żeby mojej skórze go brakowało. Fajnie się sprawdził doraźnie, ale w ogólności to nie jest kosmetyk, którego potrzebowała moja cera. Teraz używam serum z Ecospa i widzę różnicę, jak skóra może potrzebować jakiegoś kosmetyku.
Na pewno nie żałuję, że go kupiłam, choć cena dość wysoka, jak dla mnie. Myślę, że dla cery suchej, lub nawet normalnej sprawdziłby się dużo lepiej. Moja mieszana cera nie doceniła dobrodziejstwa, jakie jej zafundowałam w postaci tego serum :D!


Podsumowując i odpowiadając na postawione w tytule posta pytanie, czy te kosmetyki są warte swojej ceny- TO ZALEŻY. Wymijająca odpowiedź? W moim przypadku olejek do demakijażu sprawdził się super i uważam, że ta cena jest adekwatna do jakości produktu. Z kolei tonik również mnie nie zawiódł, ale moja wewnętrzna Grażyna krzyczy 'no 6 dych za tonik?!'- to zależy. Co do serum, które okazało się tak naprawdę zbyteczne w mojej pielęgnacji, to ciężko mi stwierdzić, czy cena jest odpowiednia. Jeśli znalazłabym serum odpowiadające moim potrzebom, to tak, dałabym tyle za nie, choć z drugiej strony... moje idealne serum kosztuje niecałe 2 dyszki, więc... ciągle TO ZALEŻY.


Czy mogę liczyć na Wasze przemyślenia, co do opublikowanego posta?
Będzie mi niezmiernie miło, kiedy będziemy mogli podyskutować w komentarzach pod tym postem :)
P.S. Niezmiennie zapraszam Was do naszej grupy, w której znajdziecie wsparcie w wyborze naturalnych kosmetyków :)
Dołącz do nas: Polecamy naturalne kosmetyki

A tutaj mój InstagramFacebook oraz Google+.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie postem! Zostaw po sobie choćby uśmiech, będzie mi bardzo miło :)
Prowadzisz bloga? Na pewno do Ciebie trafię :)