sobota, 30 grudnia 2017

NaturalneBlogowanie: HITY i KITY 2017, czyli najlepsze i najgorsze kosmetyki naturalne!



Standardowo, najpierw muszę ponarzekać, że czas szybko leci i nie wiem, kiedy ucieka przez palce. Po takim wstępie mogę dopiero podsumować co nieco z mojego blogowego, jak i prywatnego życia :)



Blogowo- rozwinęłam się nieporównywalnie do poprzedniego roku. Jestem dość zadowolona ze swoich poczynań. Jedynie ubolewam nad niewielką częstością pisania, ale niestety pewnych rzeczy nie przeskoczę. Prywatnie- ten rok przyniósł nam wielką niespodziankę w postaci kupna mieszkania. Obecnie jesteśmy na etapie wykańczania mieszkania i się :D, haha. Myśleliśmy, że damy radę urządzić się jeszcze w tym roku, ale przeprowadzka w styczniu też będzie super <3. Dodatkowo świętowaliśmy pierwsze urodziny naszego wspaniałego synka i była super impreza :).

Poniżej przedstawię Wam listę kosmetyków, które zachwyciły mnie w mijającym roku, jak i kilka ogromnych rozczarowań.

Zapraszam do lektury!

1. Punktowy żel na wypryski z Sylveco
Ten żel pojawił się w mojej kosmetyczce jakoś szybko po jego premierze, także niedużo opinii znałam na jego temat, ale było to coś, czego od bardzo dawna potrzebowałam. Wśród kosmetyków 'drogeryjnych' nietrudno jest znaleźć coś punktowo, ale wśród naturalnych był to już mały problem. Na szczęście Sylveco wypuściło żel punktowy na wypryski z zawartością aloesu i olejku z drzewka herbacianego i to było w punkt!
Bardzo dobrze mi służy ten żel. Jestem pewna, że dopóki nie znajdę czegoś na zamianę z ciekawości, tak będzie w mojej kosmetyczce niezmiennie. Moim największym problemem są podskórne, bolące gule pojawiające się co jakiś czas, w okolicach 'przyjazdu ciotki z Ameryki' (p.s.zawsze mnie to wkurzało, jak ktoś mówił w ten sposób, jakby nie można było powiedzieć okres, lub miesiączka :D). No, ale ten żel okazał się bardzo pomocny w walce z niechcianymi niespodziankami i w 2-3 dni likwidował delikwenta. Niestety (!), mam problem z wyciskaniem swoich krost, także moja skóra nie wygląda tak dobrze, jak mogłaby, dzięki aloesowi, który skutecznie przyspiesza gojenie. Faktem jest, że te bolące gule znikają dużo szybciej, a niektóre nie zdążą się nawet dobrze pojawić, także kosmetyk idealny dla mnie. Nie nadaje się on na dzień, bo tworzy takiego glutka na skórze, nie wchłania się, także makijaż na tym całkowicie odpada, ale na noc bez problemu, nie znika z twarzy i nie roluje się od poduszki.

2. Cień do powiek Vanilla od Annabelle Minerals
W zeszłym roku zachwycałam się paletką cieni nr 1 od Couleur Caramel i miłość wcale nie minęła! Ale w tym roku serce moje skradły sypkie, mineralne cienie od Annabelle Minerals, a konkretnie jeden zasłużył na miano hitu 2017, czyli cień o kolorze vanilla. Pigmentacja, wydajność i trwałość, to główne zalety tego cienia. W ogólności polecam Wam cienie od AM, a kolorów mam chyba 4-5 i wszystkie super się trzymają na powiece. Kolor vanilla ma dodatkowo wyjątkowo mocne krycie i pigmentację. Stosuję go, jako cień bazowy na całą powiekę, jak i solo, bo naprawdę świetnie wygląda. Nie jest całkowicie matowy. Pod światło delikatnie, bardzo delikatnie połyskują drobinki, ale absolutnie nie widać tego na oku. Nie ma efektu kredowego, ale taki naturalny, pośredni. Mam go w wersji próbki w dwóch egzemplarzach i zrobiłam sobie z jednego cień 'prasowany' i sprawdza się jeszcze lepiej, przez to, że tak nie pyli i kontrolujemy, ile go nakładamy.

3. Olejek ziołowy do demakijażu z Botanicum
W tamtym roku zachwyt padł na olejek z Biochemii Urody, który totalnie zawładnął moim demakijażem. Ten rok przyniósł mi godnego następcę. Olejek z Botanicum jest tego samego rodzaju olejkiem, co z BU, ponieważ zawiera emulgator, czego nie mają inne, np. Resibo, Vianek, czy Nacomi. Jedni twierdzą, że to już gryzie się z ideą demakijażu olejami, czy stosowania samej motody OCM, natomiast ja uważam, że najważniejsze, że działa i nadal ma naturalny skład :). Olejek świetnie radzi sobie z makijażem, rozpuszcza go bez najmniejszego problemu. Ja myję twarz dwa razy, najpierw rozpuszczam dobrze makijaż, a następnie jeszcze raz zmywam pozostałości. Pamiętać trzeba przy tego rodzaju olejku, żeby masować skórę bez użycia wody, bo zemulguje i straci swoje działanie. Wodą zmywamy po skończonym masażu. Nie zostaje absolutnie żadna tłusta warstwa, a skóra jest mięciutka i ukojona, absolutnie nie ściągnięta.

4. Płyn do higieny intymnej Facelle Aloesowy
Został hitem głównie przez swoją cenę, dostępność, no i oczywiście skład oraz działanie. Jest to świetna alternatywa dla innych, nieco (no minimum 3x) droższych naturalnych płynów do higieny intymnej. Zyskał również wiele zwolenników stosowania go do mycia twarzy (tu bym uważała ze względu na pH), oraz do mycia włosów (tutaj jak najbardziej polecam). Moim zdaniem idealnie sprawdzi się, jako kosmetyk 100w1 na wyjazdy, bo na te kilka dni bez problemu zastąpi wszystkie różne inne produkty do mycia ciała. Ja zawsze mam jego opakowanie u siebie w łazience i choć czasem stosuję coś innego, to zawsze sobie stoi z boku i jest w pogotowiu.
5. Szczotka do ciała Staś

Niekosmetycznie, ale też mega naturalnie i skutecznie! Szczotka idealnie sprawdza mi się do porannego szczotkowania ciała i dzięki temu mam duuużo gładszą skórę, bez zbędnych krostek i wrastających włosków. Więcej na temat szczotek i samego szczotkowania poczytacie tutaj.

6. Peelingi do ciała z Organic Shop
Niekwestionowani mistrzowie w swej dziedzinie. Nie wiem, jak Wy, ale ja od peelingu do ciała wymagam po prostu tego, żeby dobrze wyszorował, czyli wypeelingował skórę. Jeśli do tego pięknie pachnie i delikatnie nawilża skórę, to wypas. Organic Shop ma takie peelingi, że każdy jest idealny i zapachy ma cudowne (nieco sztuczne, ale mi się bardzo podobają). Do tego porządne, grube drobinki (cukru), które świetnie radzą sobie ze swoim zadaniem. Do tego cholernie tanie! Mistrzowie.

7. Odżywka do włosów Winogronowa Petal Fresh

Jak żesz ona pięknie pachnie, a jak dyscyplinuje włosy! To zdecydowanie ulubiona odżywka do włosów tego roku i choć miałam jej tylko jedno opakowanie, to po zużyciu wszelkich zalegających mi odżywek- kupuję ją. Mam włosy suche, zniszczone rozjaśnianiem (ale o dziwo końcówki całe!) i często się puszą, a ta odżywka wspaniale je dociążała i definiowała skręt moich loków. Zdecydowany nr 1.

8. Dezodorant zielona herbata Biolove
Nie testowałam w swoim dotychczasowych blogowym życiu wielu naturalnych dezodorantów, bo zwyczajnie uważam, że ceny niektórych z nich (defacto tak zachwalanych, że najlepsze) często sięgają kosmosu, a ja za dezodorant nie wybulę tyle kasy. Natomiast w tym roku, niemal przez wszystkie pory roku towarzyszyły mi dezodoranty z Biolove. Najchętniej kupuję zapach zielonej herbaty, choć w działaniu, to one są takie same. Więcej poczytacie w osobnej recenzji tutaj.

9. Peeling enzymatyczny z Planeta Organica
Idealny kosmetyk, który będzie ze mną chyba już zawsze! Mam wrażenie, że rozpuszcza naskórek w okamgnieniu. Trzeba uważać, żeby nie stosować na rany i strupki, bo wypali Wam skórę :D! Żartuję, ale oczywiście ostrzegam, że jest bardzo mocny i może podrażniać i mocno szczypać. Ja go uwielbiam i jest idealny dla mojej skóry.

10. Krem pod pieluszkę z Momme Cosmetics
Znajduje się w tym zestawieniu, ponieważ jestem mamą i moje dziecię z oczywistych względów również używa naturalnych kosmetyków. Ten jest z nami od początku i teraz już tylko jego kupuję. Synek nie ma większych problemów z odparzeniami, ale czasem zdarza się, że jednak to podrażnienie występuje. Smaruję mu pupcię dość solidną warstwą i na drugi dzień nie ma śladu po zaczerwienieniu. Nie wchłania się całkowicie w skórę, ale może dzięki temu tworzy "opatrunek" na skórze, przez co działa dłużej. Bardzo Wam polecam ten krem, musicie go mieć w kosmetyczce bobaska. Żadne sudocremy, czy bepanteny na bazie parafiny (tak, mieliśmy próbki ze szpitala i z ciekawości użyłam dla porównania).

ROZCZAROWANIA:
Maseczka Avocado z Cosnature

Niestety okazała się dla moich włosów totalnym niewypałem. W ogóle nie dawała uczucia nawilżenia, jakiegokolwiek poślizgu na nich, a myślę, że choćbym zużyła ja całą na włosy, to nie zmieniłoby to nic. Poza tym ma 100 ml...heloł??? Odżywka do włosów?

Olejek pod prysznic w żelu 2w1 z Venus Nature
Cóż to było za...odpuszczę sobie. Totalnie niewypałowe coś, co miało być olejkiem pod prysznic, a było niemiłosiernie gęstą i tłustą galaretą, w dodatku miało średnio przyjemny zapach. Nie, nie, nie. Nie było absolutnie żadnej możliwości użyć tego pod prysznicem, bo w efekcie musiałam zeskrzybać to z siebie, bo pod wodą się mazało. Straszne i absolutnie tego nie polecam, a poza tym wcale nie ma rewelacyjnego składu, więc nie ma czego żałować. Be.

Wydłużający tusz do rzęs Zuii
Bardzo mi jest przykro, że kupiłam tak beznadziejny kosmetyk za niemałe pieniądze. Bo dla mnie to spora suma, jak na tusz do rzęs. Ledwo coś zostaje na rzęsach, nawet po mega porządnym przyłożeniu się do tego. Jest suchy, mam wrażenie, że wcale go tam w środku nie ma. Jak już coś na rzęsach zostawi, to i tak to spadnie w ciągu dnia. Szczoteczka jest silikonowa i dość twarda, przez co już kilkukrotnie dziabnęłam się w oko.
Opakowanie dość tandetne, gruby plastik z wycierającym się napisem. Naprawdę to musi tyle kosztować?
Producent napisał coś o odżywieniu, w co nie wątpię, ale też nie doświadczyłam, bo użyłam jej kilka razy. Więcej naprawdę nie mam ochoty, bo to jakby muskanie wyschniętym tuszem po rzęsach.
Może ten tusz będzie odpowiedni dla osób, które lubią bardzo delikatny i naturalny efekt na rzęsach. No ja niestety lubię, jak mam mocniej wytuszowane rzęsy, a nim niestety nie da się tego budować.
-----------------------------------
Także w ten sposób przedstawia się mój kosmetyczny, zeszły rok i odkrycia, jakie poczyniłam. Testowałam naprawdę dużo dobrych kosmetyków, ale te zaprezentowane są takie naj, naj, do których wracam i na pewno będę wracać. 

Ciekawa jestem, jak to było u Was, czy cokolwiek pokryło się z moimi hitami 2017 :)?

P.S. Niezmiennie zapraszam Was do naszej grupy, w której znajdziecie wsparcie w wyborze naturalnych kosmetyków :)
Dołącz do nas: Polecamy naturalne kosmetyki

A tutaj mój Instagram, Facebook oraz Google+.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zainteresowanie postem! Zostaw po sobie choćby uśmiech, będzie mi bardzo miło :)
Prowadzisz bloga? Na pewno do Ciebie trafię :)