Uffff.....!!!
Jedynie tak mogę skomentować mój ostatni czas :D
Tyle się zmieniło, że naprawdę można książkę napisać, hihi.
Te z Was, które obserwują mnie na fejsbukach i innych instagramach, to wiedzą, że w styczniu przeprowadziłam się na SWOJE 'M', achhhh <3
Wymarzona chwila!
Na szczęście to nie koniec zmian, ale nie będę Was tu zanudzać opowieściami o moim życiu, tylko przejdźmy do obiecanego dawno temu projektu denko.
Troszkę się tego uzbierało, więc nie produkowałam się tu zbytecznie, tylko najważniejsze informacje wg mnie.
Miłej lektury Robaczki :)!
Jedynie tak mogę skomentować mój ostatni czas :D
Tyle się zmieniło, że naprawdę można książkę napisać, hihi.
Te z Was, które obserwują mnie na fejsbukach i innych instagramach, to wiedzą, że w styczniu przeprowadziłam się na SWOJE 'M', achhhh <3
Wymarzona chwila!
Na szczęście to nie koniec zmian, ale nie będę Was tu zanudzać opowieściami o moim życiu, tylko przejdźmy do obiecanego dawno temu projektu denko.
Troszkę się tego uzbierało, więc nie produkowałam się tu zbytecznie, tylko najważniejsze informacje wg mnie.
Miłej lektury Robaczki :)!
Biolaven- żel do higieny intymnej
Jak zwykle u mnie w denku, pojawia się ON, żel z Biolaven do okolic intymnych. Cóż tu się powtarzać, lubię go i non stop kupuję.
Biolove- mus do ciała borówka
To ten rodzaj kosmetyku co się zowie 'meeh'. Bardzo przeszkadzało mi to, że się prawie wcale nie wchłaniał w skórę. Niezależnie od pory roku nie jestem zadowolona z jego działania. Nawet rano, po całej nocy z nim na nogach, miałam tłustą w dotyku skórę. Na szczęście nic się nie przylepiło do niej :D. Zapach, konsystencja i wydajność baaaardzo na plus, ale działanie już średnio, więc na pewno nie wrócę do niego.
Venus- olejek 2w1 pod prysznic i do kąpieli
Cóż to było za...odpuszczę sobie. Totalnie niewypałowe coś, co miało być olejkiem pod prysznic, a było niemiłosiernie gęstą i tłustą galaretą, w dodatku miało średnio przyjemny zapach. Nie, nie, nie. Nie było absolutnie żadnej możliwości użyć tego pod prysznicem, bo w efekcie musiałam zeskrzybać to z siebie, bo pod wodą się mazało. Straszne i absolutnie tego nie polecam, a poza tym wcale nie ma rewelacyjnego składu, więc nie ma czego żałować. Be.
Odżywczy eliksir do ciała żurawina z Mokosh
Nie pamiętam już, jak on do mnie trafił, czy był w jakimś boxie, ale kompletnie nie potrafiłam znaleźć na niego zastosowania, bo w ciało się kompletnie nie wchłaniał i tak przeleżał pewnie ze dwa lata w szafce, aż zaczął śmierdzieć. Cóż, teraz mogę się już go pozbyć z 'czystym sumieniem' :D
Cosnature- maska do włosów z olejkiem z avocado
Niestety okazała się dla moich włosów totalnym niewypałem. W ogóle nie dawała uczucia nawilżenia, jakiegokolwiek poślizgu na nich, a myślę, że choćbym zużyła ja całą na włosy, to nie zmieniłoby to nic. Poza tym ma 100 ml...heloł??? Odżywka do włosów?
Ecolab- Krem-maska do rąk z avocado
Totalny hit mój i internetu w sferze naturalnych kosmetyków. Przepięknie pachnie, szybko się wchłania i robi dłoniom opatrunek- IDEAŁ. Polecam każdemu, kto jeszcze nie miał okazji go pokochać. Jest po prostu fenomenalny. Od razu zamawiam kolejne opakowanie, musi być na półce w razie czego ;)
Kula do kąpieli z Ecolab
Wreszcie naturalna kula, która nie uwaliła mi całej wanny :D Przepięknie pachnie, barwi wodę i cudownie się pieni. Mam jeszcze jedną w zapasie i kupię na pewno kolejne!
Yasumi- gąbka konjac do cery wrażliwej, dojrzałej z masą perłową
Użyłam kilka razy, ale nie polubiłyśmy się i odpuściłam. Była zdecydowanie za mała, jak na moje preferencje.
Missha- maska w płachcie odświeżająco-wygładzajaca
To absolutnie nie jest naturalny kosmetyk, ale z racji panującego szału na maski w płachcie, to skusiłam się, choćby spróbować, jak to jest. Maska miała dziwny zapach, a na twarzy mnie szczypała i zostawiła dość widoczne zaczerwienienia. Nie wiem, czy to kwestia składu, czy po prostu nie przypadła do gustu mojej cery.
Olejek pod prysznic Isana
Niech Was nie zmyli ten kosmetyk wśród innych naturalnych zużytych przeze mnie naturalnych produktów. Ja go kupuję do mycia pędzli, bo spisuje się FENOMENALNIE w tej roli. Pędzel z podkładu, to normalnie topi się pod jego wpływem :D. Polecam gorąco.
Sylveco- żel do mycia twarzy rumiankowy
Ten żel był ogólnie spoko, tylko nie mogłam znaleźć dla niego odpowiedniej pory na stosowanie. Wieczorem po demakijażu olejkiem wydawał mi się bezsensownym rozwiązaniem, gdyż jest zbyt mocny i cała filozofia OCM idzie się...bujać.
Natomiast rano również wydawał mi się za mocny, gdyż niejednokrotnie wychodziły mi suche skórki pod podkładem.
Dlatego stosowałam go maksymalnie 3 razy w tygodniu i to najlepiej w momencie, gdy nie wychodziłam nigdzie i mogłam całą pielęgnację nałożyć bez pośpiechu.
Ogólnie żel na duży plus, bo doskonale spełnia swoją role w oczyszczaniu twarzy, ale nie do codziennego stosowania, nawet do mojej mieszanej cery. A, i zapach- nie należy do przyjemnych, ale można się przyzwyczaić.
Ecolab- maska z kwasami owocowymi do cery tłustej
Bardzo fajna maseczka. Uwielbiałam ją stosować, ponieważ świetnie zwężała pory i wygładzała skórę. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nawilżała! Przyjemny zapach, nie wysychała na wiór, jak glinki, co bardzo mnie cieszyło. Szczypała trochę, ale tylko na początku. Wrócę do niej na pewno.
Bardzo fajna maseczka. Uwielbiałam ją stosować, ponieważ świetnie zwężała pory i wygładzała skórę. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nawilżała! Przyjemny zapach, nie wysychała na wiór, jak glinki, co bardzo mnie cieszyło. Szczypała trochę, ale tylko na początku. Wrócę do niej na pewno.
FitoDoktor- proszek do zębów w gotowej formie- wybielanie
Maleńka tubka, ale dość wydajna w używaniu. Nie ma spektakularnej różnicy w wybieleniu, może jakieś 1-2 tony, ale za to jest meeeega efekt wyczyszczonych zębów. Nie pieni się absolutnie, co trochę mi przeszkadza, bo nie wiem, czy ta pasta jest jeszcze na zębach, czy już gdzieś popłynęła. Mimo wszystko chętnie ją zakupię ponownie, bo przyda mi się taki agent do zadań specjalnych.
Biomed- pasta wybielająca (chyba) do zębów
Przyjemna pasta, nie jest tak mocna jak słynna Ecodenta z węglem, gdyż tamta jest dla mnie stanowczo zbyt silna w smaku. Dobrze oczyszczała, wcale się nie pieniła, ale po krótkim czasie można się przyzwyczaić. Ogólnie polecam, bo nie jest droga, a świetnie sobie radzi. Jest dużo wariantów do wyboru tej pasty.
Przyjemna pasta, nie jest tak mocna jak słynna Ecodenta z węglem, gdyż tamta jest dla mnie stanowczo zbyt silna w smaku. Dobrze oczyszczała, wcale się nie pieniła, ale po krótkim czasie można się przyzwyczaić. Ogólnie polecam, bo nie jest droga, a świetnie sobie radzi. Jest dużo wariantów do wyboru tej pasty.
Petal fresh- odżywka nawilżająca z olejem z pestek winogronu
Kupiłam ją pod wpływem impulsu i okazuje się, że to była bardzo dobra decyzja. Pierwsze co mi przychodzi na myśl, jak o niej myślę, to to, że przepięknie pachnie, ale to naprawdę przecudowny ma zapach. Musicie spróbować :)! Ja byłam bardzo zadowolona z poślizgu, jaki dawała moim włosom podczas rozczesywania (ponieważ ja czeszę włosy tylko z odżywką na włosach, bo są kręcone). Włosy były przyjemnie dociążone, zdyscyplinowane i ślicznie pachniały. Jak tylko będzie jakaś promo, to biorę na zapas.
Fitokosmetik- szampon do włosów z czarną glinką i kompleksem minerałów
Szampon był taki...'meeeeh' dosłownie. Niby robił, co miał robić, ale jakoś tak usztywniał te włosy i takie nieprzyjemne się robiły. Poczułam ulgę, gdy się skończył :D
Natura Siberica- szampon do włosów witaminowy, mroźne jagody
Bardzo dobry szampon. Piękny zapach, który dał radę utrzymać się na włosach jeszcze na drugi dzień. Świetnie się pienił, był bardzo wydajny i dokładnie oczyszczał skalp. Z chęcią bym kupiła ponownie.
Natura Siberica- odżywka do włosów witaminowa, mroźne jagody
W duecie z szamponem używałam tej odżywki i byłam zadowolona. Może nie miała ona efektu wow, ale doskonale radziła sobie ze swoim zadaniem, czyli sprawienie, żeby moje włosy dało się rozczesać. Zostawiałam ją dosłownie na kilka minut i spłukiwałam.
Holika holika- żel aloesowy
Niestety nie jest to taka 100% perełka ze względu na skład, ale pokuszona internetowymi wabicielkami postanowiłam sama wydać osąd na jego temat. Pierwsze użycia były BAJKOWE! Zakupiłam go w okresie letnim, chyba jakoś początkiem września, czy końcem sierpnia, no nieważne. Sprawdzał się wtedy super, idealnie łagodził podrażnioną skórę od słońca, nawilżał i chłodził. I do tego celu nadaje się, jak mało co. Natomiast później, gdy kaloryfery zaczęły grzać, zrobiło się zimno, to i żel zrobił się zimny, zbyt zimny na przyjemne smarowanie po ciele. Próbowałam go też ogólnie na twarz, ale trochę mi szkodził, bo robił warstwę i nieco zapychał. Na włosy też nie zdał egzaminu, gdyż przesuszał mi okrutnie włosy.
Ogólnie na lato kupię go znów, ale muszę zużyć przed końcem sezonu ;)
Organic shop- mydło w płynie do rąk o zapachu róży i brzoskwini
Świetne mydło za niewielką cenę. Naprawdę warte uwagi, bo świetnie domywa wszelkie zanieczyszczenia i bardzo ładnie pachnie. Nie wysusza skóry, ale też nie daje uczucia nawilżenia. Na pewno kupię kolejne opakowania.
Biolove- Żel pod prysznic o zapachu gruszki
Jest jedna zasadnicza kwestia, którą muszę zarzucić temu żelowi. Otóż strasznie jest rzadki, jak na żel. Przecieka przez palce tak, że mycie nim, to wyścig z czasem! Zapach mi się bardzo podobał, ale nie byłam zachwycona jego działaniem.
Ecolab- krem serum rozjaśniający piegi i przebarwienia
To moje już drugie, albo trzecie opakowanie i na mnie on działa bardzo zadowalająco. Nie spodziewajcie się efektu wow, bo to tylko krem o konsystencji żelu, ale ja widzę różnicę, gdy go używam. Na pewno jeszcze kupię.
Bania Agafii - maska do twarzy oczyszczająca z niebieską glinką
Gości w mojej pielęgnacji chyba od samego początku mojej przygody z naturalnymi kosmetykami. Lubię ją, jest takim wyjściem, jak już nie mam do niczego innego zaufania, to ona jest takim dobrym, starym przyjacielem. Pomaga mi uporać się z wypryskami, błyskawicznie je wysuszając i nie pozwalając rosnąć dalej. Niweluje widoczność zaczerwienień i nie wysusza skóry. Do tego ma świetny zapach, mogłabym się nim sztachać :D
Uriage- woda termalna
Ostatnio nie mogę jej nigdzie znaleźć w dobrej cenie, a kupowałam po około 15 zł. Używam do spryskiwania twarzy, gdy mam maseczkę z glinki. Uwielbiam ją i zawsze staram się mieć u siebie.
BeOrganic- mleczko do demakijażu
Mleczek do zmywania makijażu nie używam, bo nie lubię tego sposobu demakijażu. Zdecydowanie u mnie wygrywa i jako jedyna słuszna jest zmywanie olejkami. Mleczko również było w boxie, więc jako, że nie marnuję kosmetyków, to postanowiłam go spróbować zużyć. Tym sposobem zmarnowałam jedynie połowę, aż termin ważności się skończył. Wyrzucam bez żalu. Mleczka, to nie moja bajka, tym bardziej, że nawet resztek makijażu jakoś zbyt dokładnie domyć nie umiał.
Vianek- peeling do ciała z pestkami malin oraz peeling z nasionami ostropestu
Recenzję szczegółową pisałam TU.
Sylveco- enzymatyczny peeling do twarzy
Nie pałałam zbytnim entuzjazmem do niego, bo jakoś mnie nie przekonał, że coś z moją skórą robi. Może jakkolwiek minimalnie przyczyniał się do usuwania martwego naskórka z mojej twarzy, ale aplikacja przyprawiała mnie o nerwicę. Konsystencję ma stałą, więc trzeba użyć siły, żeby coś oderwać z całości i później takim twardym kawałeczkiem jeździsz po twarzy, żeby pod wpływem ciepła się poddał i rozsmarował po skórze. Aplikacja trwa nie dłużej niż pisanie tego zdania, ale uciekający spod palców kawałek peelingu, to nie jest coś, co mi się jakoś specjalnie podoba. Do tego to wkurzające uczucie łaskotania na twarzy (tak, wiem, to znaczy, że działa), nie do zniesienia dla mnie. Wpadł w moje ręce, bo był w jakimś boxie, chyba Joybox, ale na pewno już do mnie nie trafi.
Bania Agafii- maska jajeczna do włosów
Kupiłam ją z ciekawości dla porównania z maseczką drożdżową i w sumie używałam ich tak nieregularnie, że nie wiem, która jest lepsza. Powiedziałabym, że ta jest odrobinę treściwsza, bo włosy były nieco bardziej ujarzmione.
Bania Agafia- maska drożdżowa do włosów
To moje drugie opakowanie po bardzo długiej przerwie. Poprzednio nie byłam zachwycona jej działaniem, ale tym razem zrozumiałam, że mogę jej używać zaledwie raz w tygodniu. Zapach był w porządku i dość fajnie dociążała włosy. Jedynie brakowało mi większego poślizgu, aby bez bólu rozczesać włosy. Myślę, że nie kupię jej ponownie, bo była trochę zbyt treściwa, jak dla mnie.
To moje drugie opakowanie po bardzo długiej przerwie. Poprzednio nie byłam zachwycona jej działaniem, ale tym razem zrozumiałam, że mogę jej używać zaledwie raz w tygodniu. Zapach był w porządku i dość fajnie dociążała włosy. Jedynie brakowało mi większego poślizgu, aby bez bólu rozczesać włosy. Myślę, że nie kupię jej ponownie, bo była trochę zbyt treściwa, jak dla mnie.
Cosnature- krem pod oczy z granatem
Bardzo poczciwy krem, który dobrze się wchłaniał i był bardzo wydajny. Świetnie nadawał się pod makijaż, bo kosmetyki świetnie przylegały do skóry.
Cosnature- rokitnikowe serum do twarzy
Na ogromny plus zasługuje to, że się super szybko wchłania, nawet w podwojonej ilości. Skóra pod nim wydaje się taka ukojona, uspokojona, jakbym przed chwilą miała na niej maseczkę z niebieskiej glinki. Pozostawia uczucie takiej jakby suchej skóry w sensie dobrze matowej, ale nie ściągniętej, absolutnie. Chwilę trzeba czeka po nałożeniu serum, aby nałożyć krem, ale bez problemu mogłabym to zrobić od razu, bo wcale się nic nie roluje.
Eubiona- krem z aloesem i granatem do skóry normalnej i mieszanej
Jeden z lepszych kremów do twarzy i mojej problemowej skóry, jakie przyszło mi stosować. Doskonale się wchłaniał, dzięki czemu rano bez problemu mogłam wykonać makijaż, nawet nie czekając zbyt długo. Do tego idealne opakowanie z pompką i mega wydajność (mniej niż jedna pompka na całą twarz i szyję, czasem dekolt). Zapach naturalny, niezbyt wyczuwalny. Chętnie wrócę do niego.
Biolove- dezodorant zielona herbata i kwiatowy
Kwestia zapobiegania poceniu i wydzielania nieprzyjemnych zapachów spędza sen z powiek wielu osobom, które przerzuciły się na naturalną pielęgnację. Ja nie mam jakichś większych problemów z poceniem się. Ten konkretny dezodorant sprawdził się u mnie na tyle zadowalająco, że kupiłam już kolejne opakowanie i właśnie używam. Szczegółowa recenzja była już TU.
Sylveco- hibiskusowy tonik do twarzy
Kolejne opakowanie za mną, bo to jeden z lepszych kosmetyków, jaki można dostać za tak małe pieniądze. Uwielbiam w nim to, że ma bardziej gęsta konsystencję od innych, typowo wodnistych toników. Nakładam go sobie na dłoń i wklepuję w twarz, a nieraz czynność powtarzam wtórując zasadzie Koreanek z siedmiokrotnym nakładaniem toniku. Ja nie ma najmniejszej ochoty robić tego tyle razy, ale idea wklepywania toniku bardzo mi służy. Sam tonik hibiskusowy jest bardzo wydajny i dobrze się wchłania, tworząc coś w rodzaju delikatnej powłoczki, ale jest to jak najbardziej akceptowalne. Na pewno jeszcze go kupię.
Planeta EstonicaBio- liftingujące serum do twarzy
Nie zauważyłam, żeby cokolwiek robił oprócz delikatnego nawilżania twarzy. Za to jest coś, co zdecydowanie wyróżnia go na tle wszystkich innych kosmetyków, czyli zapach. To jest taki zapach, że zapamiętam to na długo. Otóż, jeśli kiedykolwiek korzystaliście z przenośnych toalet typu TOITOI na jakichś plenerowych imprezach, to dokładnie wiecie, jak pachnie to serum :D! Jakoś to zużyłam, ale zapach...no mega :D!
Sylveco- pomadka peelingująca usta
Produkt ok, ale jak dla mnie okazuje się zbędnym kosmetykiem, bo wywalam ponad połowę niezużytą a zaczęła nieprzyjemnie pachnieć. Także ogólnie polecam, ale ja jakoś nie mam w nawyku używać jej, poza tym nie mam problemu z ustami, więc nie pamiętałam o niej.
John Masters Organics- szampon i odżywka do włosów, ale nie pamiętam, czy jakichś specjalnych :p.
Ogólnie pojemność mała, żeby wydać jednoznaczny osąd i stanowczo stwierdzić, że nie warte zachodu. Jednak mnie nie przekonały na tyle, żeby po nie sięgnąć. Z plusów, to ciekawy zapach, ale poza tym, to kiepsko dość.
Natura Siberica- złuszczający scrub do twarzy tłustej i mieszanej
Bardzo poczciwy kosmetyk. Wydajny, że hoho, miałam wrażenie, że się nigdy nie skończy, mimo iż bardzo go lubiłam. Dość wyraźne ma drobinki, ale nie są one ostre, mają raczej łagodne kształty. Bardzo podobało mi się to, że po zmyciu wodą była na skórze jakby delikatna warstwa olejków(?). Nie był to efekt świecącej twarzy, absolutnie, ale nie skrzypiała mi skóra pod palcami, co się bardzo często zdarza po takich mechanicznych, dość konkretnych peelingach.
Planeta Organica- odmładzający żel peeling do twarzy
Idealny kosmetyk, który będzie ze mną chyba już zawsze! Mam wrażenie, że rozpuszcza naskórek w okamgnieniu. Trzeba uważać, żeby nie stosować na rany i strupki, bo wypali Wam skórę :D! Żartuję, ale oczywiście ostrzegam, że jest bardzo mocny i może podrażniać i mocno szczypać. Ja go uwielbiam i jest idealny dla mojej skóry.
Rapan beauty- maseczka do twarzy, cera tłusta i mieszana
Poświęciłam jej osobną recenzję, więc jeśli jesteście ciekawi, co sprawia, że jest tak cudowna, to klikajcie o TU.
Produktów uzbierało się ogromna ilość, ale starałam się jak najwięcej zużyć przed przeprowadzką, żeby nie ciągnąć za sobą niemal pustych opakowań. Kolejne denko już rośnie w siłę, ale postaram się, żeby nie było takich rozmiarów, gdyż późniejsza edycja, sesja zdjęciowa i obróbka jest dla mnie zdecydowanie zbyt czasochłonna :p
A Wy co tam skończyłyście ostatnimi czasy?
Aaaaa, przypomniało mi się, że na naszej grupie
Produktów uzbierało się ogromna ilość, ale starałam się jak najwięcej zużyć przed przeprowadzką, żeby nie ciągnąć za sobą niemal pustych opakowań. Kolejne denko już rośnie w siłę, ale postaram się, żeby nie było takich rozmiarów, gdyż późniejsza edycja, sesja zdjęciowa i obróbka jest dla mnie zdecydowanie zbyt czasochłonna :p
A Wy co tam skończyłyście ostatnimi czasy?
Aaaaa, przypomniało mi się, że na naszej grupie
Polecamy naturalne kosmetyki mamy grupową akcję z denkowaniem kosmetyków i dążenie do minimalizmu, o tu: GRUPOWE DENKOWANIE.
Dołącz do nas :)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zainteresowanie postem! Zostaw po sobie choćby uśmiech, będzie mi bardzo miło :)
Prowadzisz bloga? Na pewno do Ciebie trafię :)